Koniecznie musimy to przećwiczyć w domu. Wolałabym jednakże nie wyrywać lampy z sufitu w wynajętym mieszkaniu. Dyskretne podsuwanie się na kanapie i chuchanie na policzek jest dla mnie bardziej kluczowym krokiem w rozwiązywaniu oświetleniowego dylematu.
"Musimy omówić sprawę żyrandola, a PRL-owska polityka mieszkaniowa sprawia, że nie mam gdzie stanąć i muszę tuż przy panu."
(To nie jest fragment dialogu z filmu. Ale mógłby być.) I dalej:
"Zna pan te dowcipy - ilu chemików potrzebnych jest do wkręcenia żarówki? Powiem panu, że jeden, ale marzy mi się żyrandol o wielu żarówkach. Spotkajmy się zatem jutro o 21."
(Bohater grany przez Łapickiego nie jest chemikiem. Gdybym ja pisała scenariusz pewnie by był.)
Consensus w sprawie żyrandola osiągnięty:
I w zasadzie tu się kończy podręcznik wzajemnego uwodzenia.
Dalsze mądre nauki jakie z filmu można wyciągnąć dotyczą zachowania w szalonej codzienności. Na przykład: jak nie złamać nogi chodząc w szpilkach po polskich płytach chodnikowych (tu należy uważnie patrzeć na rozmaite sceny, gdzie Jędrusik i Sienkiewicz truchtają po ulicy); jak umiejętnie brać kąpiel w pełnym makijażu oraz przeróżnej biżuterii i wiele innych.
Do moich ulubionych należą:
- jak stylowo mieszać kawę lub herbatę w szklance (czarno-biały film: konia z rzędem temu, kto zgadnie czy to kawa, czy herbata)
- jak niechcący obrazić na ulicy przypadkowego faceta (moja ukochana scena)
"Bardzo by ci było ładnie z takim dużym dekoltem"
A to akurat autentycznie z tego filmu. Cudo.
Idę psuć żyrandol.
No comments:
Post a Comment